Nie maluję kwiatów, nie potrafię, ponieważ nie uznaje ich wycinania i istnienia w wazonach dla umierania.
Maluję twarze, które się zawsze pokazują w najbardziej niespodziewanych momentach.
Z różowymi policzkami, w każdym wymiarze, zadziwione światem.
Takie kwiatki: dniem, wieczorami, w pełnym makijażu, nadużywające cieni do powiek, jak zawsze bardzo kochające makijaż, z którego biorą swój wymyślony obraz.